Lipcowa zasiadka: Stary Sącz

W składzie: Oskar Asia Bartosz

Na łowisko dojechaliśmy w piątek około godziny 19. i od razu zabraliśmy się za rozkładanie całego kapriowego hasioku.

Miejscówki do nęcenia typował Oskar, mój marker został postawiony na głębszej a jego na płytszej wodzie.Taktyka nęcenia była prosta: duuużo ziarna (dużo według nas bo na warunki łowiska i tak okazało się za mało).Wywózka zestawów poszła nam bardzo sprawnie i szybko, wreszcie mogliśmy się spokojnie chill-outować z czymś zimnym do picia i  cieszyć oczy widokami:




Wieczorem odwiedzili nas też Jola z Michałem i zrobiło się jeszcze bardziej wesoło:)
A tymczasem nasze sygnalizatory milczały, zabawa zaczęła się w okolicach godziny 3 rano, na mojej podwodnej stołówce zameldowały się amurki.Brania były średnio co godzinę,udało się wyholować 2 z 3 rybek,pierwszy hol był mój drugi Asi. Oto one:




Rano zmęczeni,ale zadowoleni zabraliśmy się za przewożenie zestawów, ja w wcześniej zanęcone miejsce a Oskar postanowił poszukać karpików gdzie indziej i położył zestaw ok 200/250 m od brzegu...przecinając masę ostrych podwodnych górek.Dzień mijał spokojnie,pogoda była bez rewelacji,ale mieliśmy nadzieje,że sądeckie torpedy nie dadzą nam zbyt długo odpoczywać. Pierwsze branie w sobotę było u Oskara,na zestawie z dalekiej wywózki. Niestety ryba wygrała walkę i przetarła żyłkę o kamienie.Po szybkim przemyśleniu sprawy, wywozimy w to miejsce kolejny raz,lecz tym razem zestaw zostaje przygotowany pancernie do walki w ciężkich warunkach.Kolejne brania były już w niedziele, znowu w okolicach 3/4 rano. Najpierw u Oskara,zestaw położony daleko odpłacił rybą, tym razem udało się ją wyholować i na macie wylądował 6kg pełnołuski karpik.

Tak żeby było śmieszniej w trakcie tego holu odezwał się także mój sygnalizator.Ryba walczyła dzielnie,i nie chciała zbyt szybko wpłynąć do podbieraka. Próbowała przetrzeć żyłkę o podwodny garb, jednak dzięki grubej strzałówce jej się to nie udało. Linka chociaż cała postrzępiona wytrzymała i na macie zameldował się śliczny pełnołuski karpik o wadze 10kg:



I to tyle jeżeli chodzi o nocne brania, ostatnim karpikiem zasiadki był malutki pełnołuski,złowiony w niedziele rano,z rzutu niedaleko brzegu:


To była chyba jedna z lepszych zasiadek w tym sezonie, wreszcie udało się konkretniej powalczyć na tej wodzie, a przy okazji chociaż na chwile oderwać się od szarej rzeczywistości:)


Zarówno miejsce jak i taktyka nęcenia oraz holowania,zrobiły robotę...no może następnym razem weźmiemy ze sobą trochę więcej karpiowego żarcia:), bo oprócz sądeckich armurów i karpi... tamtejsze leszcze i karasie również były bardzo głodne.


Pozdrawiam

Bartek