Razem z Asią postanowiliśmy spędzić nasz urlop na łowisku krakowskiego klubu karpiowego,czyli już chyba wszystkim doskonale znane 3k.
Na łowisku zameldowaliśmy się w sobotę 25 sierpnia wcześnie rano,ze względu na "długość" zasiadki jakoś specjalnie nie spieszyliśmy się w rozkładaniu.Na miejscu poznaliśmy też dwóch kolegów po kiju czyli Łukasza i Darka,jakoś szybko się zgadaliśmy i zaczęły się karpiowe tematy;]. Darek i Łukasz odwiedzali nas potem wieczorami na łowisku i wspólnie karpiowaliśmy.Także Pozdro dla was chłopaki i mam nadzieje...a w sumie to już wiem,że za niedługo znowu spotkamy się na łowisku.
Jak zwykle wszystkie dni zasiadki zlały mi się w całość;] i ciężko to poskładać do kupy;] ,ale jakoś spróbuje sobie poradzić.
Ogólnie pogoda nas nie rozpieszczała,Sobota była zimna,cały dzień bez brania.Zestawy przed wieczorem umieściłem w wodzie z rzutu w wcześniej zanęconym obszarze.O 20 nastąpiło pierwsze i ostatnie branie tego dnia,zaraz po zacięciu wiedziałem,że nie jest to jakiś maluch,chociaż walka nie trwała długo.Na macie zameldował się mój nowy PB golec 11.8kg.
W niedziele pogoda delikatnie się zmieniła,nadal było zimno;] ale opady ustały, za to pojawił się bardzo silny wiatr,nawet dopłynięcie do markera było wyzwaniem.I znowu zero brań,mniej więcej o 16 trochę się uspokoiło, a już o 16.30 zameldował się pierwszy karpik 7.2kg, potem o 19 już ładniejszy misio 10.6kg i o 19.30 ostatni karpik tego dnia 5.6kg
W poniedziałek powrócił wiaterek;D a sygnalizatory zamilkły,jedyne branie tego dnia zaserwował mi mały linek.Pogoda i brak rybek trochę popsuły humory mi i Asi.Szczególnie,że rano opuściła nas nasza córa,która poprostu miała już dość,więc siedzieliśmy sami i marzliśmy sobie.
Jednak popołudniu przyjechali do nas w odwiedziny Jola i Michał i od razu zrobiło się weselej, zaraz potem dotarli też Darek z Łukaszem którzy towarzyszyli nam do nocy.
Wtorek...cóż tak naprawdę dzień zaczął się dla mnie niezbyt udanie, w nocy wpadłem do wody i straciłem wędkę, chociaż w sumie nie ma co się rozpisywać bo ostatecznie odzyskałem sprzęt a na macie wylądował nawet ~5kg karpik, no i nic mi się nie stało,a Darek zreanimowal mój kołowrotek;].
Kontynuując zaraz po przebudzeniu;] zacząłem gotować ziarna, pogoda wreszcie się poprawiła,wszyło słonko i postanowiłem tą sytuację wykorzystać, chwilę po 10 byłem gotowy do nęcenia, przygotowałem sobie wszystko i wypłynąłem na miejscówkę.Po powrocie na brzeg poszedłem podładować sobie telefon do samochodu i w tej chwili usłyszałem wycie swoich sygnalizatorów, Asia która stała przy podzie bez wahania zacięła rybkę, gdy zbiegłem do niej zobaczyłem ją jak dzielnie trzyma wygięty kij a coś na drugim końcu żyłki zmusza do pracy hamulec mojego kołowrotka ustawiony naprawdę dość mocno.
Przejąłem od niej wędkę i zacząłem holować, odrazu poczułem,że jest to coś dużego,misiek ani myślał poddać się bez walki,do końca nie chciał się nam pokazać,po ~15 minutach wreszcie był gotowy na macie zagościł nasz nowy PB 14kg golasek.
Nie był to jednak koniec wtorkowych emocji o 16 prosto spod trzcin zaszczycił nas najmniejszy karpik zasiadki 3.7kg, po którym Asia stwierdziła: "że ona też chce";]] i przejmuje moją lewą wędkę, cóż nie protestowałem zbytnio (chyba z ciekawości;]] ) wszystko przygotowałem i wywiozłem jej zestaw w miejsce które polecali bardziej doświadczeni na tej wodzie karpiarze. Nie wiem czy minęło 10 minut odkąd wróciłem do brzegu gdy odezwał się sygnalizator Asi. Jej błyskawiczna reakcja(kto ją tego nauczył?;P ) i zaczyna się hol, w połowie drogi rybka zaczyna iść do brzegu bardzo łatwo, i zaczynam mieć podejrzenia co takiego Asia sobie tam holuje;], przy brzegu wszystko stało się jasne: Amur i to nie mały (tak naprawdę to większy niż jakikolwiek z moich), zdążyłem jej tylko powiedzieć "zaraz zobaczysz" w tej chwila torpeda zrobiła odjazd, szkoda,że nie widzieliście jej miny, specjalnie się do niej odwróciłem żeby to zobaczyć, do tej pory zaliczyła w życiu tylko jeden hol ~2kg karpika i napewno nie była na to przygotowana. Po chwili udaje mi się podebrać amurka, szybkie ważenie i Asia ma swoje PB: 11kg!!! nie wiem czy zazdrościć czy gratulować hehe;]Asia nie była go niestety w stanie utrzymać do zdjęcia,pstryknąłem jej szybkie foto,a potem sam przytrzymałem jej okaz do fotki.
Nie czekając długo wywiozłem jej zestaw to samo miejsce, znowu nie minęło kilkanaście minut po czym nastąpiło branie, nie było jednak odjazdu, zrobiło się bardziej "amurowo" delikatne ruchy swingera. Krzyknąłem Asi żeby działała,posłuchała mnie nie zastanawiając się i zaczął się hol,niestety zakończony spinką przy podbieraku.
Pomyślałem sobie,że "trafiliśmy w miejsce" postanowiłem znowu wywieść tam zestaw.Robiło się już ciemno i zimno, Asia niestety musiała oddalić się na chwilę od stanowiska,a o 20.30 kolejne brania na jej wędce.
Tym razem w moich rękach ląduje mały amurek.
Środa cóż...nie ma co pisać za dużo,tylko jedno branie coś dużego ale spinka po kilku sekundach holu,wytrzymaliśmy jeszcze do popołudniu po czym zmęczeni ale zadowoleni spakowaliśmy się i wróciliśmy do domu.
Czas Podsumować...co do zasiadki zbyt wielu rybek nie przechytrzyliśmy z drugiej strony jak już się udało to były to raczej większe misiaczki;]
Muszę też dodać kilka słów o samym łowisku, co prawda mam je praktycznie pod nosem,ale było to moja pierwsza zasiadka na 3k, i muszę powiedzieć,że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.Nie jest to wanna z karpiami, naprawdę można się tam przejechać i wrócić ze spuszczoną głową. Większość zasiadki byliśmy praktycznie sami na łowisku, cisza i spokój. Stanowiska są zrobione typowo karpiowo, na moim na którym przecież siedziałem sam na nie jednej komercji upchali by z 6 wędkarzy;]
Kończąc...na pewno tam wrócimy, Asia bardzo chce ucałować Teodora;]]
Teraz Fotki
Sobota:
-Karp 11.8kg:
Niedziela:
-Karp 7.2kg
-Karp 10.6kg
-Karp 5.6kg
Poniedziałek:
-Karp Darka 9kg
Wtorek:
-Karp ~5kg
-Mój PB 14kg w całej okazałości
Bezpiecznie wraca do wody
Na koniec "ostudził moje emocje";]
-Karp 3.7kg:))
-Amurek Asi 11kg
Tutaj znowu,ale w pełnej okazałości