Karpie po sądecku czyli atak na Stary Sącz

W składzie: Kasia , Darek , Łukasz , Bartosz , Asia , Oskar
Na łowisko przybyliśmy w sobotę po południu. Niestety na małym stawie nie znaleźliśmy miejsca (przynajmniej odpowiadającego nam) więc dla tego postanowiliśmy siadać na dużym stawie… Po rozbiciu wszystkich klamotów ,  przygotowywaniu kulek , zanęty i wszelkiego rodzaju innych karpiowych przysmaków postanowiliśmy wywieść nasze zestawy łódką RC… Po wywózce usiedliśmy i nawiązaliśmy rozmowę z nowymi (jak dla mnie) członkami naszego teamu… Po około godzince po wywózce odezwał się sygnalizator Darka … zaciął i jak się później okazało na dwie 20mm kulki przybył pan leszcz :) zdziwienia dla stałych karpiarzy SS nie było ponieważ kilka leszczy na takie kuleczki już było , 30minut po Darku gdy akurat jadłem zupę odezwał się u mnie sygnalizator cały ochlapany zupką dobiegłem do wędek i zaciąłem pana leszcza. Niestety później od 18-24 nic się nie działo… ale integracja trwała szczególnie u kobiet ;p (Asia i Kasia ;p) Około 1 w nocy postanowiliśmy pójść spać... Gdy wszyscy spali o 2 , u mnie zaczął dawać oznaki życia sygnalizator , był to porządny karpiowy odjazd… walczyłem z nim troszkę długo bo musiałem obudzić cały team (bo Pan Bartosz nie mógł się zbudzić , odezwał się ale nie wstał o.O ) na szczęście niepijący Darek przyszedł do mnie z podbierakiem … ale karp był w zestawach Bartka i wszystkie kije zaczęły drgać… Na szczęście Sazan nie zaplątał się w zestawy i udało mi się go wyholować , po szybkim ważeniu i zdjęciach okazało się że ma 6.8kg. Godzinę po mnie Bartek wyskoczył do wędek i zaciął karpia … Niestety przy podbieraku się spiął zdążyliśmy zauważyć że był to ładny pełno łuski. O godzinie piątej znów mam branie , zacinam … ogromny opór w myślach (to na pewno jest coś dużego) przechodzę w stronę Bartka między krzakami … hol trwa 15 minut , wreszcie jest przy brzegu… (wynurz się bestio , wynurz się) te zdziwienie kiedy zobaczyłem Karpia … chyba nigdy nie miałem tak wielkich oczu , karp zacięty za płetwę brzuszną… tym razem Bartek mi pomógł i go podebrał , ważenie i 6,1kg . Niestety hak był tak zapięty , że nie dało się go wypiąć postanowiliśmy odciąć hak , bo nie chcieliśmy robić mu krzywdy. Szybkie zdjęcia i jest już w wodzie… Resztę nocy spędziliśmy w namiotach , śpiąc. O godzinie 8 wszyscy się wygrzebali z namiotów i zobaczyliśmy cały prawy brzeg spławikujących dziadków… moczo robakowe  zawody. O godzinie 9 znów wywieźliśmy świeżo założone kuleczki i czekaliśmy , po wywózce niestety nic się nie działo. Łukasz niestety wrócił o kiju … Bartosz niestety też ale z holem … Asia również bez ryby Darek o jednym leszu. Na szczęście mi się udało zapunktować. Spędziliśmy bardzo miło czas z nowymi przyjaciółmi po kiju.
Fotki:

Pełnołuski 6.8kg:


Pełnołuski 6.1kg: