Zasiadka na Starorzece

W składzie: Jola Asia Michał Bartosz

Na łowisko dojechaliśmy w piątek około 20, Jola z Michałem byli już na miejscu od południa. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na rozłożenie się i wytypowanie miejscówek przed zmrokiem, szczególnie,że od tamtego roku łowisko naprawdę się zmieniło.
Przybyło ok 2m wody i chociaż mieliśmy to samo stanowisko, trzeba było jednak zweryfikować taktyke łowienia. Zaraz po wywózce zaczęliśmy integracje przy grillu i browarku, wspólne rozmowy przerwało nam pierwsze branie u Jolki, na macie wylądował pełnołuski karpik 6.7kg:


  Siedzieliśmy do późnej nocy, w takim składzie nie spotkaliśmy się tak naprawdę od tamtego roku, więc tematów do omówienia było mnóstwo. Kolejne branie było około 4 nad ranem, odjazd na mojej prawej wędce która obstawiała wąski przesmyk na wypłyceniu do 1.5m. Holowała Asia, na macie wylądował pełnołuski karpik o wadze równych 14kg, będący jej nową życióweczką:

Za tragiczną jakość fotki odpowiadam ja;/ ...Asiu bardzo przepraszam i jestem gotów ponieść konsekwencję:)

Sobota upłynęła nam błogo, karpie nie żerowały, 2 puste brania na naszych kijach i nic więcej.


Mogliśmy spokojnie odpoczywać delektując się klimatem łowiska i otaczającą nas naturą. Powód zaniku brań wyjaśnił się pod wieczór, karpiki wykorzystując dobra pogodę zaczęły tarło, i nie były już w ogóle zainteresowane naszymi przynętami.To co działo się na łowisku w nocy naprawdę zrobiło na nas duże wrażenia...dosłownie kilka metrów od naszych namiotów wielkie karpie świętowały swój coroczny sex:) robiąc przy tym potężny hałas.W niedziele po śniadanku zaczęliśmy się powoli pakować, niestety musieliśmy już wracać do codzienności.


Naszą zasiadkę będę wspominał bardzo dobrze...Starorzeka jest już inna niż w zeszłym roku, poziom wody zmienił naprawdę dużo, ale sądzę że są to zmiany na  plus, a właściciele nadał robią dobrą robotę w utrzymaniu  tego pięknego łowiska w takim stanie,że chce się tam wracać, chociaż jest to dla nas kawałek drogi.

Pozdrawiam

Bartek