Brań nie zabrakło


Razem z Oskarem weekendową zasiadką postanowiliśmy rozpocząć już w czwartek. Przez noc mieliśmy tylko jedno dziwne branie, karp ciągnący za sobą zerwany zestaw wraz z kilkunastoma metrami żyłki zakończonej sporym krzakiem wplątał się w moje linki. Rybkę udało się wyholować i uwolnić z całego chaberdzia. Porządnie go odkaziliśmy ponieważ był nieźle pokaleczony.

Dobrze,że na nas trafił...teraz może żerować bez balastu;]

Kolejne branie było u Oskara, gdy mnie do szarej rzeczywistości ściągnęła praca:

Ładna zdrowa dyszka...niestety nie było komu zrobić zdjęcia


W piątek popołudniu dojechał do nas Domel. Niedługo po rozłożeniu doławia małego amurka:

Może nie duży,ale jako pierwszy od dawna...cieszy bardzo;)

W międzyczasie, ja przenoszę się na mniejszy zbiornik za naszymi plecami...efektem czego jest:

Pierwszy mały karpik, daje mi nadzieje,że dobrze trafiłem z miejscem.

Sobota rano...mnie kolejny raz ściąga praca, a u domela na macie melduje się dyszka:

hehe ciekawe dlaczego jesteś taki niewyraźny? wódka z rana jak śmietana? taaa:)


Wracam do chłopaków, ostro urzędowali i nie było za bardzo co zbierać:) długo się nie zastanawiam otwieram piwko i wywożę zestawy. Na macie ląduje malutki karpik:

Takich z tej strony jest pełno...ale nie ma się co zrażać...duże też tam pływają.
Kolejne branie z drugiej strony u Asi... karpisko nie chciało za bardzo do podbieraka i dostarczyło sporo emocji:)
11 kg w całej okazałości
druga fota, bo ładnie wyszło:)
wracaj do wody kolego
Kilka minut potem wyjazd z rolady u mnie, na macie malutki ranny bączek:

cosik go zdrowo trzasnęło w brzuch;/
Kolejne branie było pod wieczór...też u mnie:) ale tym razem nie był to kolejny maluch, kaper walczył naprawdę ostro, dając mi kilkanaście minut niesamowitej frajdy.

Wreszcie mogłem sprawdzić swoje soniki sks black w prawdziwym boju...
A spisały się rewelacyjnie! idealnie amortyzowały odjazdy karpiska, dając mi przy tym duży zapas mocy do holu
Temu panu spieszyło się do podbieraka jak mi do pracy...czyli w ogóle:)
Wolał wybrać kierunek w stronę trzcin...z których skutecznie go zawracałem
W końcu jest mój!
Śliczny zdrowy karpik
Waga pokazała 13.5kg ...mój największy karp z tej wody.
Później z tego samego miejsca udało mi się jeszcze przechytrzyć dwa mniejsze karpik:

pobudka za pięć dwunasta...
Ostatni karpik zasiadki
I to by było na tyle...kolejny fajnie spędzony weekend:)

Pozdrawiam

Bartek