Na łowisku zameldowałem się w piątek zaraz po pracy, po godzinie dojechał do mnie Domel.
Powiem szczerze,że polubiłem takie szybkie wyprawy...bez nęcenia, bez żadnych przygotowań, poprostu
wywózka w upatrzone miejsca i liczenie na farta. Czasami efekty takiego podejścia są o wiele lepsze niż
te na regularnych kilku dniowych zasiadkach.Każdy z nas zaliczył w sumie po dwa brania,niestety u
Dominika zakończyły się dwoma spinkami, w tym tą najgorszego rodzaju "zaraz przy podbieraku".
Mi udało się położyć na macie dwa miśki:
10kg:
Oraz uparte 7kg:
Pozdrawiam
Bartek