Zasiadka 3k- Dwa ładne kloce

W składzie: Asia Bartek Jacek Maciek

Na łowisko dotarliśmy w piątek po południu, na miejscu czekał już a nas Maciek. Szybkie rozkładanie się, wywózka i zaczęliśmy delikatną integracje. Około 20 dojechał do nas Jacek, też sprawnie się rozłożył, wywiózł zestawy i dołączył do naszej małej integracji:) Pierwsze branie było u Maćka, niestety zakończone spinką. Drugie u mnie, akurat gdy stałem przy swoim podzie, także moja reakcja była natychmiastowa i rozpocząłem ~15 minutowy hol...dość charakteryczny. Odjazdów brak, ale czuć duży opór, moja anconda base udaje parabolika a ja co chwile czuje na nim mocne kopnięcia. Podbiera Maciek...kilka sekund i
euforia:) wiemy kogo mamy na brzegu...Teoś największy karpik na zbiorniku, ręce się trzęsą i zaczynamy szybką sesję oraz ważenie:

Zapięty idealnie za dolną wargę:




 Użyliśmy maty Jacka, ponieważ była większa od mojej kołyski i miała wyższe burty:


Ooooj ciężko mi było go ułożyć do zdjęcia:


W końcu się udało, teraz szybka seria fotek i do wody:



Ważył 22.4kg:) i jest największym karpiem jakiego udało mi się złowić. Następne branie było gdy już wszyscy spaliśmy, 11kg karp Jacka...z przyczyn technicznych bez fotki.
W sobotę rano niestety musiałem zbierać się do pracy, na łowisku został Jacek oraz Maciek.Z tego co wiem podczas gdy ja z grymasem na twarzy sprzedawałem bułki chłopak, Maciek holował coś tęgiego, sponiewierało go po całym łowisku żeby na końcu się spiąć...obstawiamy wąsatego:)
Zaraz po pracy z prędkością światła pomykałem z powrotem do chłopaków na psi-lasek.Przyjechałem akurat na hamburgera ala Jacek oraz dip śliwkowy siemdziesiątke  z łącka. 15 minut i jedzie u Ola, a na macie ląduje 5kg amurek:


Następne branie u  mnie...no prawie;] Aśka wynajęła sobie ochronę do swojej części poda i jak szybko wstałem tak szybko zostałem zawrócony z dosadną informacją,że to nie na moim kiju jedzie:). Szybka walka
i na macie łąduje taki oto 12kg karpik:


To było ostatnie branie w dzień. Delektując się słoneczkiem sobota mijała nam na ...wiecie o co chodzi:)
Jazda zaczęła się w nocy, gdy ja sobie smacznie spałem...Jacek położył na macie rybkę o której rozmawialiśmy przez cały dzień,że jeszcze jej nam brakuje.Jeszcze bez imienny 19.6kg golasek...drugi największy karpik na 3k:


Kawał ryby...i nowy życiowy Jacka. To by było na tyle, rano w niedziele rozpoczęły się zawody spiningowe a my zwinęliśmy swoje zestawy żeby nie przeszkadzać. Na stawie obok jednak zawodów nie było więc wytransportowaliśmy tam pody. Szału nie było, ale Maciek dołowił jeszcze małego karpika.

Podsumowując była to naprawdę udana zasiadka, dwie życiówki, extra klimat, fajna pogoda... czego chcieć więcej? Z mojej strony pozdro dla chłopaków...jak zawsze było epicko:)


Bartek