A my? A my łowimy dalej!

Wyznając zasadę,że weekend nie spędzony nad wodą to weekend stracony...kolejny raz zmierzyliśmy się z krakowskimi karpiszonami, oto efekty:

Już chyba tradycyjnie..6 rano i jeeeedzie:) 
13.9kg z sobotniej nocy
Jak to chwycić?:)
Niedzielna dyszka...zasmakowała w futrze Filipa...wywiezionej dzięki bezpiecznikowi od Krzysia:)
I to by było na tyle...rybki nie były zbytnio chętne do współpracy, mimo wszystko coś tam wyłuskaliśmy.

Pozdro

Bartek