Sam nie wiem od czego zacząć… Najodpowiedniej byłoby gdybym powiedział, że UFO zabrało nas w poniedziałek i odstawiło w piątek, ale jednak coś tam pamiętam?
W poniedziałek rano otworzyłem oczy, zjadłem śniadanie i wypełniłem pozostałe czynności standardowego dnia.
O godzinie 7 wpakowałem się w PKS - kierunek Kraków…
Na miejscu czekał już na mnie Olo. Na szybkościach zrobiliśmy zakupy, odwiedziliśmy stacje i rura na 3K w towarzystwie „Highway to Hell” AC-DC.
Po chwili dotarł do nas jeszcze Jacek i byliśmy w komplecie.
Międzyczasie Jackowi udało się złowić dwa małe karpiki
Jacek chyba niezbyt był zadowolony z tego karpia... |
Tu już lepiej :))) |
Omijając cały ten poniedziałkowy bałagan przeniesiemy się do wtorku, który był...
Cholera był wtorek? Hmm wnioskując ze zdjęć jednak był - nie przypominam sobie ;)
Pierwsza rybka na nowym terenie to i musiał być chrzest |
Czwartek nam jakoś umknął, ja chyba nic nie dołowiłem,Olo z Jackiem niestety też siedzieli bez brań, jedynie wiem o karpiku Asi, złowionym na wędki Maćka ;)
Jest moc!!! |
Trzeba Polać! |
No to siup |
Na szybkościach teleportując sie do piątku! Tutaj znów troszkę mniejszych karpików! Cały wypad był jak najbardziej udany, wiele śmiechu, zabawy no i troszkę rybek które jak zwykle były tylko dodatkiem |
Pozdrawiam Oskar!