Nowa życióweczka Asi

Tym razem na zasiadkę mieliśmy tylko kilkanaście godzin...pakowanie na minimum i nocka spędzona w samochodzie. O dziwo w kombiakach śpi się całkiem nieźle:) Zestawy poszły do wody około 18.
U mnie 360 plus candy floss, a u Dżoany klasyczny blow back z naszym starym killerem...czyli rybą z imperiala. Wszystko posadzone na 5m blacie.

Deszcz, trawa...ciepłe wygazowane piwo.


Nocka mija nam raczej spokojnie... zdarzają się jakieś pojedyncze leszczowe podciągnięcia i tyle.
O 6:30 rano budzi nas ostry wyjazd z rolady. Kilka sekund holu i wiemy,że przyjdzie nam walczyć z trochę większym karpiem...zabawy jest sporo,ale jak to bywa w takim przypadku ryba się w końcu poddaje i zaczyna się charakterystyczne "tępe wyciąganie kłody".

Gratulacje kochanie:)

Myśleliśmy że przekroczy 20kg...jednak worek trochę sobie ważył, ostatecznie jest 19.5kg :)

Płyń  kolego... trzeba przyznać,że dzięki zasadzie c&r, rybki u nas rosną pięknie!
Dosłownie 10 minut później mamy kolejne branie...tym razem u mnie. Karpik o wiele mniejszy, ale przynajmniej nie wrócę o kiju:P

Za tydzień zapoluje na coś konkretniejszego !

I to by było na tyle!

Pozdrawiam

Bartek