Tak jest do tej pory no może oprócz kilku "drobiazgów", wodę tę już trudno określić dziką ale raczej tą która powróciła do swoich korzeni, czyli do masy odwiedzających wędkarzy - może jeszcze nie są to lata miodem i mlekiem płynące (do dziś pamiętam jak niektóre kluby organizowały tam zawody na potężną skalę a ryby łowiło się tonami - dosłownie) lecz już i tak stwierdzę że jest to coś, kolokwialnie mówiąc fajnego... Może i wyda się to śmieszne, że piszę tak o wodzie która posiada swoje kąpielisko i nawet można popływać na rowerkach wodnych czy kupić zimne piwo w barze (to jest akurat czad), lecz jest to mój ukochany akwen, którego sprzątałem, łowiłem swoje pierwszy życiówki a nawet podtapiałem (nie polecam). Czy może być coś przyjemniejszego od takich atrakcji? Jeśli jesteś karpiarzem który kocha naturę, uwielbia miejsca w którym chce powalczyć z niesamowicie walecznym karpiem i amurem sądzę, że jest to idealne dla Ciebie miejsce. Jeśli musisz wozić ze sobą żonę z dziećmi (albo chcesz, Taaaa...) i wymagają od Ciebie jakiś atrakcji, jest to idealne miejsce dla Was.
Nie piszę tego z powodu, że mi ktoś kazał (chociaż właściwie tak było - Bartosz moje artykuły są wyjątkowo drogie) lecz dlatego, że chcemy aby nad tą wodą było jeszcze więcej karpiarzy, prawdziwych miłośników wędkarstwa, którzy potrafią nęcić, dbają o ryby i je wypuszczają - pozwoli to tym biedakom rosnąć (na prawdę sobie schudły), a Wam dadzą niesamowite wrażenia.
Pozwolono mi także napisać gdzie i jak nęcić, jednak nie będę tego robił z tego względu iż znowu mi ktoś powie, że to reklama lub coś w ten deseń (chociaż hejterami niezbyt się przejmuję a jak Was interesuje sposób nęcenia serdecznie zapraszam do rozmowy telefonicznej, mailowej, FB) - jedyne co Wam zdradzę to doły - szukajcie jak największych, sądeckie rybki je wyjątkowo lubią.
Dobra misiaczki, koniec tego nudnego ględzenia - pora na coś konkretnego a mianowicie nasza ostatnia zasiadka, właśnie na tym wielkim akwenie z moimi robaczkami :D
Pozwoliliśmy sobie na 3 dniowy szybki wypad, szybki z tego względu że w piątek zaczęliśmy wieczorem a w niedziele zeszliśmy z placu boju już z samego rana.
Przygotowanie zanęty obarczono tym razem mnie - z czego się nawet ucieszyłem (lubię kombinować na rzecz innych). Pierwsze brania zaczęły się u mnie (to chyba oczywiste) i na brzegu zameldował się sum, pierwszy w moim życiu.
Zaraz potem znów wywiozłem zestaw w wybrane miejsce wraz z kilkoma łopatkami kukurydzki z quenchem i garścią kulek i po kilku minutach znowu odezwał się sygnałek... Tym razem coś większego i równie ślicznego - zresztą zobaczcie sami.
Mały,ale cieszy:) |
A kto to nas odwiedził? - nowy członek teamu Zuzia :) |
Jeszcze w nocy miałem malutkiego ok. 5kg karpia lecz nikomu nie chciało się zrobić zdjęcia, więc został od razu wypuszczony!
To by było na tyle... Zasiadka w pełni udana i już planujemy kolejną którą na pewno opiszemy!
Pozdrawiam Ogór :)
To by było na tyle... Zasiadka w pełni udana i już planujemy kolejną którą na pewno opiszemy!
Pozdrawiam Ogór :)